piątek, 15 listopada 2013

Tort spadochroniarz

Nadeszła wreszcie długo wyczekiwana impreza z okazji 50 urodzin Joli. 
Piotrek podsunął nam, że pragnieniem Joli jest skok spadochronowy. Długo nie mogliśmy się zdecydować na taki prezent dla niej, bo obawialiśmy się, że Jola tylko tak gadała, a naprawdę to będzie miała opory żeby skoczyć. Ale Piotrek twardo trzymał się tej wersji.  W końcu, kiedy nawet w piosence którą dla niej ułożyłyśmy pojawiły się słowa "spadochronem polecisz bo to jest nasz dar" uznaliśmy, że to jest najlepsza propozycja na prezent dla Joli. Temat tortu wymyślił się zatem sam: Jola skacząca ze spadochronu.  
Nie mogłam doczekać się imprezy, bo chciałam zobaczyć minę Joli na widok prezentu. Muszę stwierdzić, cytując słowa ze znanej reklamy - bezcenna.  Dawno już nie udało nam się tak wstrzelić w pragnienie jubilata (dzięki Ci Piotrek za pomysł). Teraz czekamy tylko żeby zobaczyć jak Jola "konsumuje" prezent.


A jeszcze na koniec, ponieważ najbliższe 50 urodziny to chyba moje to informuję że nie marzę  o żadnej ekstremalnej atrakcji, wszyscy wiedzą że ja preferuję odpoczynek bezczynny.

wtorek, 12 listopada 2013

Tort Millenium Falcon Lego i Niebieski Angry Bird

Maciek, wielbiciel moich dyniowych muffinek obchodził właśnie 10 urodziny. Wyhodował specjalnie w tym roku dynię, żeby na pewno mieć czym poczęstować swoich kolegów i koleżanki ze szkoły. Zrobiłam dla Niego muffinki z Angry Birds.
Ale oczywiście na ty nie koniec bo w  sobotę była impreza dla kolegów a w niedzielę dla rodziny.
Na imprezę dla kolegów zamówił tort w kształcie niebieskiego Angry Birdsa. Pokryłam go masą marshmallow, aby nie było niespodzianki ze spływającą niebieską czekoladą.

A na imprezę dla rodziny chciał tort III piętrowy, ale Iwonka mu to wyperswadowała. Stanęło na tym, że ja wymyślę temat na rodzinną imprezę. Wiem że Maciek jest fanek klocków Lego, a szczególnie serii Star Wars i Lords of Rings. Zrobiłam mu statek Millenium Falcon. Oczywiście najwięcej zabawy było z uzyskaniem efektu klocka w naturalnej skali i z figurkami, które były w skali 1:1, bo ja przecież ogólnie ma problem z małymi obiektami. Zrobiłam Jodę, Hana Solo a na koniec jeszcze Chwebaccę, bo on jest najłatwiejszy (jednokolorowy). 
Dziś dowiedziałam się że torty bardzo się Maćkowi podobały i nawet chciał dać kolegom obydwa, ale Iwonka schowała jeden dla rodziny. Cieszę się, że udało mi się sprawić Maćkowi radość.


poniedziałek, 11 listopada 2013

Marcińskie Rogale

Z tym wielkopolskim przysmakiem zetknęłam się po raz pierwszy przeszło 25 lat temu na studiach. Wtedy 11 listopada nie był świętem narodowym, ale Poznaniacy obchodzili nie znany mi wcale dzień Świętego Marcina. Kolejka w cukierni nie pamiętam już gdzie, chyba gdzieś w okolicach placu Wolności była strasznie długa i wszyscy kupowali te rogale. Jak byłam ostatnio w Poznaniu, to teraz można je kupić w co drugiej cukierni w pobliżu starówki, ale wtedy, w czasach komuny to jednak był rarytas. 
Postanowiłam w tym roku zmierzyć się z tym przysmakiem i sama upiec marcińskie rogale. Długi  weekend sprzyjał tej pracy. Oczywiście zaczęłam od poszukiwania w Internecie przepisu.  Dobrze, że zaczęłam myśleć o tym wcześniej bo do nadzienia używa się białego maku, którego nie widziałam w żadnym sklepie i musiałam zamówić go przez Allegro. 
Wybrałam przepis ze strony artkuilnaria.pl.  Może dlatego, że autorka opisuje swoje wrażenia z  warsztatów kręcenia rogali w Poznaniu, to chyba coś na ten temat wie. Zgodnie z zaleceniami dzień wcześniej zrobiłam farsz a do rana świętowałam 11 listopada w kuchni. Oczywiście jak to ja, niedokładnie czytałam przepis i wzięłam 10 razy więcej drożdży niż w przepisie (nawet się dziwiłam czemu tak dużo). Ciasto rosło jak opętane nawet w zamrażarce i może  dlatego trochę trudno się wałkowało. Zrobiłam 22  ogromne rogale.  Widać w nich  nawet te warstwy ciasta.  Następnym razem wykonam przepis dokładnie.
Jako że moi chłopcy mogliby nie dać im wszystkim rady Janusz zaprosił Jolę z Piotrkiem i Tinę z Darkiem na degustację. Mimo mojej wpadki chyba się udały, bo nawet Tina, która nie lubi maku zjadła całego rogala.
Przepisu nie zamieszczam, bo jest bardzo długi, a można go znaleźć bez problemu w internecie




Tort Kubuś Puchatek

Bardzo ucieszyłam się ze  zlecenia na ten tort, bo już rok temu kupiłam sobie na allegro formę w kształcie Kubusia Puchatka ale nie miałam okazji jej użyć. Tort miał być na pierwsze urodziny Kubusia, dlatego Kubuś Puchatek pasował znakomicie. Niestety, przesłałam dwie propozycje toru i została wybrana ta, którą robię bez gotowej formy. Forma dalej czeka na użycie. Ale nadejdzie i dla niej czas.

środa, 6 listopada 2013

Tort stajnia z kucykami

Ostatnio, na spotkaniu rodzinnym moja siostra Beata (która do końca życia będzie dla mnie Marusią) wspominała wraz ze swoją córką Martą  moje ciasta, które im najbardziej smakowały.  Przypomniały mi ciasto z serem i gruszkami, które robiłam ostatnio chyba z 10 lat temu.  Postanowiłam je upiec, tym bardziej że Jędrek z Januszem żalili się, że dla nich wcale  nie piekę ciast. 
Rozpoczęły się poszukiwania przepisu. Przy okazji obejrzałam wszystkie swoje gazetki z przepisami i znalazłam wiele przepisów, które mogłabym wypróbować. Jędrek stwierdził, że ciasto wygląda brzydko, ale zniknęło szybko, to znaczy że było smaczne.
Patchworkowiec z gruszką
ciasto

  • 30 dag mąki
  • 10 dag cukru
  • 20 dag masła
  • 3 żółtka

obłożenie

  • 2 łyżki kakao
  • 3 -4 gruszki
  • 1 słoik konfitury z borówek
  • 40 dag serka homogenizowanego
  • 2 jajka
  • 15 dag cukru
  • 1 budyń waniliowy

Z podanych składników zagnieść kruche ciasto. Do 1/3 dodać kakao. Białe ciasto włożyć do lodówki na min 30 minut, a ciemne do zamrażalnika.  Jasne ciasto wyłożyć na blachę. Podpiec przez ok 10 minut  w temp 170 stopni. Ciemne ciasto zetrzeć na grubych oczkach tarki. Gruszki obrać i pokroić na plastry. Serek wymieszać z cukrem jajkami i budyniem. Układać na przemian na jasnym cieście: gruszki, ciemne ciasto, masę serową, borówki. Piec około 40 minut  w temperaturze 170-180 stopni.
 I jeszcze tort "Stajnia z kucykami". Moje kolejne dzieło z książki Debbie Brown "50 kolorowych tortów". Oczywiście Jędrek jeszcze przed zrobieniem kucyków śmiał się że będę robić osły (tort Yakari i koń, który wyglądał jak osioł zapadły mu w pamięć), ale wydaje mi się że wyszło zupełnie nieźle bo nawet Diana (autorytet od kucyków) po obejrzeniu tego tortu bardzo nie narzekała.