Tym razem o torcie, ale bez zdjęcia. Małgosia, po obejrzeniu moich tortów na blogu poprosiła mnie o zrobienie tortu na 65 urodziny jej męża. Główną atrakcją imprezy miała być wycieczka tramwajem po Warszawie, zatem tort musiał być w kształcie tramwaju. Bardzo dobrze przygotowałam się teoretycznie do tego zadania, bo zamówienie Małgosia złożyła już dawno. Oglądałam warszawskie tramwaje w Internecie i nawet udało nam się z Januszem znaleźć model tramwaju do sklejania. Wszystko było przygotowane.
Wczoraj po dwóch pracowitych dniach spędzonych na sprawdzaniu matur z informatyki upiekłam ciasto a dzisiaj od rana zabrałam się za tort. Wszystko było pięknie i w momencie gdy zostały mi już tylko drzwi do założenia tort się przechylił i tramwaj spadł prosto w moje ręce (cud że go złapałam). Miałam ochotę krzyczeć i płakać. Do oddania tortu zostały dwie godziny, a cała czekolada plastyczna z wierzchu tortu była w rozsypce. Janusz doradzał mi nawet, żebym zadzwoniła i uprzedziła, że tortu nie będzie, ale postanowiłam jakoś ratować sytuację. Na szczęście miałam trochę czekolady plastycznej i udało mi się od nowa pokryć tramwaj czekoladą plastyczną, ale na ponowne pokrycie podstawy tortu już jej nie starczyło. Dlatego widać było na podstawie ślady po pierwszym tramwaju i wgniecenia.
Zdjęcia nie ma nie tylko dla tego, że nie jestem zadowolona z efektu, ale i dlatego, że po prostu nie zdążyłam zrobić.
Tak oto zaliczyłam pierwszą wpadkę i to tuż po otworzeniu mojej firmy. Kiepska reklama. Pocieszam się tylko, że nawet Bademu ze "Słodkiego biznesu" coś takiego się przytrafiło. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni mój wypadek przy pracy. A jeśli Małgosia zrobiła jednak jakieś zdjęcie tego tortu i mi go prześle to może go umieszczę.