W ten weekend zrobiłam babskie spotkanie pod hasłem "Najlepsze kasztany rosną w Duchnicach, Joanna robi je tylko jesienią". Pretekstem były tegoroczne zbiory kasztanów jadalnych, które u mnie rosną i wzbudzają zdumienie u wszystkich. Wszyscy zastanawiają się, skąd mamy kasztany jadalne, a sprawa jest prosta. jakieś 7-8 lat temu kupiłam w sklepie kasztany jadalne, żeby spróbować czym tak zachwycała się Zuzanna w Klosie, ale Janusz nie pozwolił mi ich zjeść, tylko wsadził je do ziemi. I teraz mamy wspaniały żywopłot z kasztanów i co roku zbiory. Na imprezie była zupa kasztanowa, sałatka z kasztanami, tradycyjne pieczone kasztany i muffinki kasztanowo jabłkowe. Przepisy znalazłam w internecie, ale trochę zmodyfikowałam, bo miałam po pierwsze surowe kasztany a nie z puszki i poza tym ktoś napisał, że 1,5 szklanki mąki to 700 g (moimi szklankami to około 200g). Zdecydowałam się zatem na miarę w szklankach i udały się.
Oto przepis na muffinki:
Muffinki kasztanowo-jabłkowe
- 1 jajko
- ½ szklanki mleka
- 60 ml oleju
- 200 g posiekanych surowych kasztanów
- 1 jabłko pokrojone w drobną kostkę
- 1,5 szklanki maki
- ½ szklanki cukru
- łyżeczka proszku do pieczenia
- ½ łyżeczki soli
- Polewa:
- 1/3 szklanki kasztanów jadalnych
- ½ szklanki brązowego cukru
Jajko utrzeć z cukrem, dodać pozostałe składniki i dobrze wymieszać. Nałożyć do foremek. Brązowy cukier i kasztany zmiksować na jednolitą masę w blenderze, nałożyć po łyżce na każdą babeczke. Piec około 15-40 minut w temperaturze 150-180 stopni.
A dzisiaj zrobiłam jeszcze tort w kształcie motyla,dla miłośniczki zwierząt.
Witam,
OdpowiedzUsuńMuffinki wyglądają bardzo apetycznie, a motylek jest prześliczny!
Pozdrawiam,
Agnieszka